Dolnośląskie zwyczaje bożonarodzeniowe
22 grudnia 2025
fot. Ignacy Dumin
Kutia obok barszczu, wolne miejsce przy stole i kolędnicy chodzący jeszcze długo po świętach. Dolnośląskie Boże Narodzenie to mozaika tradycji przywiezionych po 1945 roku przez powojennych osiedleńców. O ich znaczeniu, symbolice i przemianach opowiada Henryk Dumin, antropolog kultury z Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze, laureat Nagrody im. Oskara Kolberga.
Po II wojnie światowej Dolny Śląsk stał się miejscem spotkania tradycji z niemal wszystkich regionów przedwojennej Polski, a także m.in. z Kresów, Bukowiny czy Bośni.
– Region ten stał się czymś zupełnie nowym, pewnego rodzaju eksperymentem społeczno-kulturowym – podkreśla Henryk Dumin.
Zdaniem antropologa wigilijna wieczerza ma swoje źródła w dawnych, przedchrześcijańskich obrzędach.
– To jest takie najdawniejsze święto zmarłych w kulturze słowiańskiej – mówi Dumin, przypominając o wolnym miejscu przy stole i wróżbach związanych z obecnością dusz przodków.
Chrześcijaństwo, jak zaznacza Henryk Dumin, nadało tym zwyczajom nową symbolikę, łącząc je z narodzinami Chrystusa, który jest Światłem.
Co znajdziemy na dolnośląskim stole wigilijnym?
Nie ma jednego, klasycznego zestawu potraw.
– Trudno nazywać stół wigilijny stołem dolnośląskim – zaznacza antropolog. – To raczej zestaw potraw pochodzących z kilku regionów – dodaje.
Kutia, typowa dla Kresów, pojawiła się tu wraz z przesiedleńcami i do dziś jest obecna na wigilijnych stołach. Ważne są też grzyby, mak i miód, czyli produkty o silnym znaczeniu symbolicznym, związanym z pamięcią o zmarłych i magią urodzaju.
Wróżby, cisza i porządek świata
Wigilijny dzień był czasem pełnym zakazów i znaków. Nie wolno było hałasować, szyć ani wykonywać prac, które mogłyby „skrzywdzić dusze”. Znaczenie miało też to, kto jako pierwszy wejdzie do domu.
– Święta Bożego Narodzenia są świętami energii męskiej – tłumaczy Henryk Dumin, wyjaśniając dawną symbolikę ról kobiet i mężczyzn w obrzędach.
Choć wiele zwyczajów zanika, część wciąż jest obecna w dolnośląskich wsiach.
– Kolędowanie, chodzenie Herodów, choinka i menu wieczerzy wigilijnej to najsilniejsze tradycje, które przetrwały do dzisiaj – mówi antropolog.
Szczególnie żywe są one w miejscowościach zamieszkanych przez potomków Polaków z Bośni.
Boże Narodzenie na Dolnym Śląsku nie ma jednej formy. Jest to opowieść o migracjach, pamięci i łączeniu tradycji. Choć zmienia się styl życia, wiele dawnych znaczeń wciąż wraca przy wigilijnym stole, w kolędach i rodzinnych rozmowach. Jak pokazuje ta historia, święta pozostają jednym z najważniejszych elementów budowania lokalnej i rodzinnej tożsamości.
Posłuchaj rozmowy