W Wigilię piłkarski Śląsk Wrocław przedstawił nowego szkoleniowca pierwszej drużyny. Został nim Ante Simundza – Słoweniec z przeszłością w takich klubach jak Maribor czy Łudogorec Razgard. Niedługo po rozpoczęciu zajęć z drużyną trener spotkał się z dziennikarzami.
Na półmetku rozgrywek Trójkolorowi zajmują ostatnie miejsce w tabeli i tracą osiem oczek do bezpiecznej pozycji. Na przestrzeni lat jeszcze żaden klub z tak dużą stratą nie utrzymał się w Ekstraklasie. Wydaje się, że w takim wypadku w Śląsku potrzeba cudu. Na strażaka, który ma go dokonać, wybrano nieznanego szerzej w Polsce Ante Simundzę. Słoweniec na pierwszej konferencji prasowej przyznał, że nie jest magikiem, ale wierzy w osiągniecie wyznaczonego mu celu. Dlaczego zdecydował się podjąć tego arcytrudnego zadania?
Nie ulega wątpliwości, że Śląsk potrzebuje wzmocnień kadrowych. Po odejściu Erika Exposito we Wrocławiu właściwie nie było lidera, który potrafiłby pociągnąć za sobą zespół. W osobie kapitana wicemistrzowskiej drużyny znikła też gwarancja goli.
Gdy z klubem pożegnał się David Balda, na stanowisko dyrektora sportowego mianowano Rafała Grodzickiego – byłego piłkarza WKS-u. Zimowe okienko transferowe będzie dla niego prawdziwym sprawdzianem, bo to właśnie na nim ciąży odpowiedzialność przeprowadzania transferów. O oczekiwanych wzmocnieniach wypowiedział się trener Ante Simundza.
W ostatnią niedzielę Śląsk rozegrał swój pierwszy sparing, w którym skromnie pokonał drugoligowy GKS Jastrzębie. Gra wrocławian jednak nie wyglądała zbyt imponująco. Na piłkarzy WKS-u czeka teraz wyjazd na obóz przygotowawczy do Hiszpanii, gdzie zaplanowane są kolejne trzy mecze testowe. Po powrocie Trójkolorowi zmierzą się jeszcze z Chrobrym Głogów.
Do rozgrywek ligowych Śląsk wróci 3 lutego, kiedy na własnym stadionie zmierzy się z Piastem Gliwice.